Komentarze: 0
Dzień dobry wszystkim,
dzisiaj po długiej przerwie. Przez ten czas kiedy mnie było pracowałam nad zmianą nawyków żywieniowych. Musiałam wiele produktów wyeliminować z diety, których po prostu nie mogę jeść, a są to: chleb pszenno-żytni (zwyczajowo zwany zwykłym chlebem), chleb pszenny, tostowy, jajka kurze, mięso wołowe i cały nabiał krowi, wszystkie wyroby ciastkarskie, czekolady i tego typu słodycze, jak również niektóre płatki śniadaniowe. Powoli wprowadzałam zamienniki ww. produktów i przy okazji sprawdzałam jak na nie reaguje mój organizm. I po dwóch miesącach diety, po wyeliminowaniu ww. produktów jest zdecydowana poprawa. Po pierwsze poprawił się stan mojej cery. Wcześniej miałam wysypkę na twarzy, szyi i dekoldzie, a to za sprawą mąki pszennej. Po odstawieniu nabiału zniknął łupież. Wcześniej nie mogłam pozbyć się "mojego uciążliwego lokatora". Wypróbowałam większość możliwych szamponów dostępnych na rynku, próbowałam innych możliwych sposobów na pozbycie się łupieżu - pomogło zaledwie na kilka dni. Po odstawieniu nabiału łupież sam zniknął z mojej głowy po niespełna dwóch tygodniach. Jak do tej pory nie pojawił się ponownie, chyba że zjem coś z nabiału, wówczas coś się pokazuje.
W ostatim czasie wprowadzam małymi krokami nabiał kozi. Wypróbowałam sery kozie i jak na razie nic się nie dzieje. A ostatnio "na tapecie" mam kozie mleko. W zasadzie nie tylko do picia. Ostatnio wypróbowałam kozie mleko do przemycia buzi. Na waciku trochę mleka i przetrzyj buzię. Nie dość, że fajnie zebrało resztki makijażu to na buzi zostawiło uczucie nieco ściągniętej skóry. Ale po kilku chcwilach to uczucie absolutnie zniknęło. I wbrew pozorom mleko kozie bardzo przyjemnie pachnie :) Dzisiaj wypróbowałam na włosy kozie mleko. O efektach napiszę już niebawem.
W ramach ciekawostki dodam, że Kleopatra wykorzystywała kozie mleko do swoich zabiegów, m.in. zażywała kąpieli w kozim mleku.
Przyjemnej niedzieli wszystkim życzę :)